Praca,
praca, praca...
Czy
nie lepiej podchodzić do tego wszystkiego z większym dystansem?
Słuchać
piąte przez dziesiąte?
Starać
się, ale nie robić wszystkiego za wszelką cenę?
Angażować
się, a nie poświęcać?
Wykonywać
swoją pracę i traktować ją jako PRACĘ, a jak czegoś nie dasz
rady załatwić, to świat się nie skończy?
Czy
nie powinniśmy przejmować się swoim życiem prywatny bardziej,
niż pracą?
No
pewnie, że powinniśmy.
Więc
JA muszę się tego nauczyć.
Cholera,
świat nie kończy się na pracy.
Nie
jest to jedna jedyna rzeczy, którą możesz w życiu robić.
Nie
jest to najważniejsza rzecz w Twoim życiu.
Mąż, syn, rodzina naprawdę są ważniejsi.
A
Twoje zdrowie psychiczne?
Czy
nerwy nie odbijają się na twoim zdrowiu?
Wdech,
wydech.
Jak
to powiedziała kursantka Marta:
„Spójrz na to z pozycji kosmosu. Czy to, że teraz się czymś przejmujesz będzie miało jakieś znaczenie za 10 lat?”.
Wielce prawdopodobnie, że żadne.
Naucz
się DYSTANSU.
Może
teraz, kiedy to wreszcie napisałam zacznę tego przestrzegać...
Ev.