Na
lekcje tańca przychodzimy, żeby się go nauczyć.
Czasem
dla siebie, innym razem dla drugiej połówki, czasem dlatego, że
taniec kochamy i chcemy się trochę podszkolić.
Jednak
najczęstszym powodem jest pierwszy taniec Młodej Pary.
Bez
względu na powód, dla którego ludzie zapisują się na
lekcje grupowe czy indywidualne, zauważam u moich kursantów stres.
Zazwyczaj
jest on spowodowany tym, że nie potrafią tańczyć i ktoś ich
będzie tego uczył.
Że
instruktor będzie zbyt wymagający.
Że
nie sprostają nawet najłatwiejszym zadaniom.
Że
będą głupio wyglądać.
Że
inni kursanci będą widzieć ich błędy.
Jedynym
sensownym powodem jest pierwszy.
Czyli
nic nie potrafisz i przychodzisz się nauczyć.
Ale
to nie powinno mieć miejsca.
Fajnie,
że masz w sobie chęć odkrywania czegoś nowego.
Zdecydowana
większość par, które zapisują się na zajęcia na samym początku
jest spięta, cicha i zestresowana.
Zawsze
staram się wprowadzać taką atmosferę, żeby poczuli, że jestem
po ich stronie, że taniec to fajna zabawa i wcale nie taka trudna.
Cieszy
mnie fakt, że szybko to wyczuwają i się rozluźniają.
Niestety
stres powoduje, że zachowujemy się inaczej niż na co dzień.
Mniejsza zdolność zapamiętywania nowych rzeczy, koncentracja
siada, a i uwagi przyjmujesz zbyt poważnie.
Ach...
Skąd ja to znam ;)
Nie
będę wypowiadać się w imieniu ogółu instruktorów, ale mogę
powiedzieć jak to wygląda z mojej perspektywy i jestem pewna,
że 90% kolegów i koleżanek "po fachu" się ze mną zgodzi.
Oto
kilka cennych słów, które należy zapamiętać przed pójściem na
naukę tańca.
Instruktor
jest dla ciebie, a nie ty dla instruktora.
Znaczy
to, że jak jakiś krok ci się nie podoba i nie chcesz tego robić,
to po prostu możesz to powiedzieć nauczycielowi, a on na pewno
uszanuje twoje zdanie i zaproponuje coś innego.
Nie
każdy facet w Cha-chy musi kręcić biodrami jak latynos i ma do
tego prawo.
Nie
czujesz tego - nie robisz tego.
Nauka
powinna być przyjemna.
Oczywiście
nie znaczy to, że nie mogą pojawić się trudniejsze elementy (one
też są potrzebne).
A
propos trudności - każdy instruktor ma wypracowany i sprawdzony
plan działania. Zaczyna się od totalnych podstaw, tak żebyś po
pierwszych zajęciach nie wyszedł załamany, tylko
usatysfakcjonowany, że czegoś się nauczyłeś.
Jednak
nie oszukujmy się - po godzinie nauki mało kto czuje się królem
parkietu.
Ostatnio
para powiedziała mi, że pierwsze dwie lekcje były ciężkie i po
każdej czuli się beznadziejnymi tancerzami.
Bywa
i tak. Zazwyczaj przechodzą to ci, którzy jednak coś potrafią. Albo tak do tej pory myśleli.
Zauważyłam,
że jest zasada trzeciej lekcji.
Na
niej zazwyczaj następuje przełom i to, co wcześniej było
niezrozumiałe, nagle okazuje się proste i logiczne.
Na
trzeciej lekcji tez może pojawić się kryzys. To tez jest typowe.
Jeśli
trzecia lekcja - to, albo przełom, albo kryzys.
Wszystko
zależy od tego jak szło na pierwszych dwóch lekcjach.
Jeśli
para nie radziła sobie na początku - trzecia lekcja jest przełomem.
Kiedy
dwie pierwsze lekcje idą jak po maśle - trzecia będzie kryzysowa.
Pamiętajcie
- nauka tańca to przede wszystkim zabawa.
Nie
nastawiajcie się na lincz, krzyk i złość instruktora.
Ja
dzięki tej pracy jestem bardzo cierpliwa i spokojna.
Kiedyś
oczywiście było inaczej.
Ale
po latach wyrobiłam sobie naprawdę ogrom cierpliwości.
Jestem
przekonana, że duża część kursantów boi się tego, co sobie
myślę, kiedy na nich patrzę.
Tak
uczciwie, z ręka na sercu, mam same pozytywne myśli.
Chociaż
czasem mój wzrok może mylić - kiedy się na czymś koncentruje i
bacznie to obserwuje mam wzrok jakbym chciała zabić.
Zupełnie
nie specjalnie ;)
Ale
przyznam się, że przez 8 lat prowadzenia zajęć jeden jedyny raz
ciężko było mi powstrzymać wybuch śmiechu przy nauce kroku
podstawowego cha-chy.
Nie
poddałam się, chociaż było bardzo ciężko :)
Tak
więc ludziska - zapisywać się na TAŃCE i SIĘ NIE BAĆ!
Pssst...
Ja też czasem na pierwszych zajęciach mogę wydawać się zestresowana,
ale to jedynie EKSCYTACJA :)
Ev.
9 komentarzy:
Świetnie napisane! Myślimy, że taki wpis to strzał w dziesiątkę. Temat nam szczególnie bliski, bo sami zajmujemy się ślubami i faktycznie wiele młodych par chce iść na kurs, a jednocześnie nie chce (szczególnie panowie), bo boi się tego oceniania, „bo ja mam dwie lewe nogi”. No i jak przy każdym zajęciu, nie warto się poddawać, bo na początku nigdy nie jest lekko :) Pozdrawiamy!
Mysle ze połowa Twoich kursantów to zestresowani przyszli panstwo mlodzi:) ja lubie tanczyc...ale namowic partnera to inna kwestia. Mysle ze taniec i muzyka fajnie rozluznia i potrafi odstresowac.
Bardzo dobry wpis :) Taniec to coś czo wszyscy by chcieli robić ale boją się często ośmieszyć lub zbłaźnić.
Fajnie, że masz takie podejście ;) Aż mam ochotę przyjść do Ciebie na zajęcia ;)
Zapraszam! :) jestem w Warszawie :) chętnie pomogę ❤️
Chciałabym się uczyć tańca. Przyjemne z pożytecznym, bo jeszcze można zyskać świetną figurę :).
I zupełnie niepotrzebnie! Każdy kiedyś coś zaczyna od początku :) i normalne jest, że na początku nie wszystko wychodzi idealnie. Ale w końcu przychodzimy po to, żeby się nauczyć :)
Najczęściej jest tak, że po prostu myślą, ze maja "dwie lewe nogi". Jak pokazuje kilka podstawowych kroków to okazuje się, że jednak mają dobrego dryg ;)
Uczyłam się tańca i zawsze był mega wielki stres! świetny wpis dla początkujących :D
Prześlij komentarz