I tylko dla siebie.
Pochłonięte
macierzyństwem, pracą, domem i codziennymi obowiązkami często nie
mamy dnia, który możemy całkowicie poświęcić TYLKO sobie.
Tak
nie można!
Anek
ma nieco ponad półtora roku, ja poszłam do pracy dziewięć
miesięcy temu.
I
szczerze nie pamiętam kiedy CAŁY dzień – od rana do wieczora –
miałam tylko dla siebie.
A
uwierzcie mi, że przy małym dziecku, bez żłobka, baz niani, bez
jakiejkolwiek pomocy domowej, i przy pracy kiedy - mąż wraca ze
swojej, ty idziesz do swojej, musisz gotować, pracować, prać,
sprzątać, robić zakupy - naprawdę takie dni są potrzebne.
Od
dawna tego potrzebowałam.
Teraz
Antoś jest u rodziców D. w Łodzi, ja w Warszawie a D. pojechał na
trzy dni nad morze.
Mogłabym
siedzieć w domu, płakać w poduszkę jak to bardzo za nimi tęsknię,
oglądać tv, albo co tam jeszcze bezproduktywnego się znajdzie.
A
ja postanowiłam to wykorzystać. Oczywiście - jest mi przykro, że
nie ma ich ze mną. Za Młodym strasznie tęsknie i płaczę, jak go
nie mam przy sobie, ale tak jest, taką mamy pracę i trzeba to jakoś
przeżyć. Jednak jak już ich nie ma, to powiedziałam sobie, że
wykorzystam ten dzień najlepiej jak potrafię.
I
tak też zrobiłam.
Po
zawiezieniu męża do pracy, w domu wzięłam się za swoje paznokcie.
Jak zwykle zajęło mi to dłużej niż zamierzałam.
Szybkie
wyjście – metro. Wysiadka przy Polu Mokotowskim.
No
i się zaczęło.
Pole,
później pyszny makaron ryżowy w Du-Za Mi-Cha.
Mały
shooooooooping!
(Na takie zakupy ostatnio miałam czas chyba z dwa
lata temu).
Kupiłam
małe co nieco.
Rower.
Aaaach!
Wisełka moja kochana!
Zostawiam
rower, idę na schodki, piwko i gałka ulubionych jogurtowych lodów!
Chwila
relaksu i psychicznego przygotowania na powrót rowerem na Bielany.
W
sumie dziś zrobiłam około 30 kilometrów.
Jak
dla mnie bardzo dużo.
W
treningu już nie jestem, jak znajdę chwilę czasu biegam, ale
niestety zdarza to się o wiele za rzadko. Dochodzą jeszcze treningi
wzmacniające. Jednak wciąż jest to bardzo mało w porównaniu z
tym co było 5 lat temu.
Kondycja
nie ta, figura też nie.
Dlatego
właśnie tak jestem z siebie dumna.
Swoją
drogą – lubię to miasto.
Latem szczególnie.
A
teraz chwila odpoczynku, kąpiel w wannie wypełnionej ciepłą wodą,
peeling i maseczka błotna na twarz.
A
co potem?
Potem
odcinek moich kochanych Grey's Anatomy, na których „choruję”
dobre 7 lat.
Dzień
idealny.
WSPANIAŁY!
Cieszę
się, że wykorzystałam ten dzień w stu procentach.
W
końcu miałam czas dla sobie i mogłam zrobić to na co od dawna
miałam ochotę.
Liczę
na to, że będzie tych dni więcej.
Bo
każda mama minimum raz na trzy miesiące powinna mieć taki dzień.
Ev.
4 komentarze:
I to jest najważniejsze, że jeśli ma się wolne to nie siedzieć bezporduktywnie tylko coś robić!
Jak ważne jest, abyśmy znalazły czas tylko dla siebie, nawet jeśli miałoby to być kilka chwil w ciągu dnia, na przyjemne ładowanie akumulatorów, zaczerpnięcie oddechu w ulubionym stylu. :)
Bookendorfina
A ile szczęścia do daje! :)
Musimy znaleźć czas dla siebie, bo inaczej idzie zwariować 🙃
Prześlij komentarz