czwartek, 13 kwietnia 2017

Daj szansę swojemu dziecku!

Mamy, 
pewnie część z Was siedzi ze swoimi Maluchami w domu, inne posłały Brzdąca do żłobka. Tez chciałam Młodego dać do żłobka, bo
po pierwsze dziecko zupełnie inaczej rozwija się w domu, kiedy siedzi tylko z mama/tata, a inaczej kiedy na co dzień ma do czynienia z rówieśnikami. Szczególnie w przypadku kiedy dziecko tak bardzo lgnie do innych dzieci, jak nasz Antoś. Na każdym spacerze nie było opcji, żeby nie zwrócił uwagi na inne maluchy. Jak był mniejszy objawiało to się zaciekawieniem i wodzeniem wzrokiem, teraz kiedy już potrafi pokazać o co mu chodzi - pokazuje paluszkiem i mówi "Teeetet"
(tak na marginesie "Teeetet" to jest wszystko oprócz Mamy i Taty )

Drugim powodem, dla którego chcieliśmy, żeby Młody poszedł do żłobka była moja praca. Skończył rok i trzeba było "wyjść".
Niestety w Warszawie nie jest nam pisane dostać się do jakiegokolwiek żłobka w okolicy. Mimo starań i uzyskiwania dodatkowych punków jesteśmy w kolejce na aż... około trzysetnym miejscu...
Na całe szczęście profil pracy mojej i mojego męża pozwala nam na dopasowaniu grafiku tak, żebyśmy mogli na zmianę być w domu z dzieckiem. Oczywiście nie jest to łatwe rozwiązanie, ponieważ ciągle się mijamy. Jednak na chwile obecna jest to lepsze, niż koszty prywatnego żłobka, czyli jakieś 1300zł...

Ale ja nie o tym...

Dzielnica Bemowo bardzo dba o Warszawiaków. Organizują bardzo dużo darmowych warsztatów, szkoleń, czy zajęć prozdrowotnych. Swoją drogą, nie wiem czy na Bielanach nie ma czegoś podobnego. O Bemowie wiem, ponieważ tu pracuje i właśnie w pracy dowiedziałam się o bemowskich zajęciach.


Postanowiłam zapisać Antosia na takie właśnie zajęcia dla dzieci w wieku 1,5-2 lat.
Udało się.

Zajęcia są prowadzone przez pedagoga, natomiast rodzice są w sali i to rodzice ćwiczą z dzieckiem. Przyszliśmy na pierwsze zajęcia i GŁUPIA MATKA (czytaj Ev – czyli ja) starała się, żeby dziecko podążało za grupą i tak wszystko ładnie robiło i naśladowało Panią jak inni.

No GŁUPIA MATKA!!!

Na pierwszych zajęciach on tak bardzo był podekscytowany, zaciekawiony, zaaferowanych i użyjcie jakiego jeszcze zwrotu chcecie, że najzwyczajniej nie był w stanie się skupić na tym co powinien robić.

  1. Nowe miejsce,
  2. obcy ludzie,
  3. jakaś „dziwna” nieznana mu dotąd muzyka,
  4. wszyscy dziwnie się zachowują, robią to samo, śpiewają to samo,
  5. są ciekawe przedmioty np. krzesełka, stoliki, wielkie lustra i oczywiście gniazdka kontaktowe.

Ja niestety nie dawałam mu szansy się oswoić, zapoznać z tymi wszystkimi nowymi i interesującymi rzeczami.
Wydawało mi się, że wszystkie inne mamy myślą sobie, że mam nieogarnięte dziecko, które nic nie rozumie.
A prawda jest taka, że większość dzieci ma prawie dwa lata (Antoś rok i pięć miesięcy), gdzie ta różnica wieku jest jeszcze duża. Poza tym te dzieci chodzą na zajęcia od września, czyli uczą się tego wszystkiego od pół roku...
Moje ograniczanie go w tej kwestii było kompletną głupotą i z perspektywy czasu myślę, że pozostałe mamy nie patrzyły na nas jak na „nieogarniętych” tylko jak przesadzającą mamę i biedne dziecko ;)
Albo wcale nie zwracały na nas uwagi.


Na zajęcia chodzimy od trzech tygodni. Zajęcia odbywają się dwa razy w tygodniu. Na wszystkich zajęciach nie byliśmy. Co głównie się tam robi? Śpiewa, tańczy, bawi, robi prace plastyczne. Nauka przez zabawę. Zajęcia trwają 1,5h. 
Jestem mega zaskoczona jak on to wszystko szybko załapał!

To niesamowite, jak dzieci szybko się uczą! Młody klaszcze, kiedy powinien, chodzi na palcach, kiedy powinien, ręce podnosi w dobrym momencie!
Aż miałam łzy w oczach! 
Byłam z niego tak dumna! 
Oczywiście mu od razu to powiedziałam.

I co jest jeszcze super?
To jak zachwowuje się w stosunku do dzieci. Ciągle przytula, to samo robi z ich mamami. Aż usłyszałam:
Jaki on słodki! Ciągle przytula. I to tak delikatnie! On tak zawsze?!”
Zawsze.
Nooooo praaaawie ;)
Czasem zdarza mu się kogoś lekko uderzyć ręką w twarz, ale najczęściej dlatego, że myśli, że to taka zabawa, a nie dlatego, że chce komuś zrobić krzywdę.

Jakie wnioski?
Dziewczyny, dawajcie swoje pociechy na wszelkie zajęcia, gdzie mogą obcować z rówieśnikami! I jeśli nie robią wszystkiego idealnie, tak jak pozostałe dzieciaki, to nie zmuszajcie ich do tego, nie ograniczajcie. Przyjdzie czas, kiedy będą na to gotowe i zdecydują się aktywnie w tym uczestniczyć. Jedne wcześniej, drugie później. Czasem jest to zależne od wieku, a czasem od rozwoju. Trzeba dzieciom dawać wybór. Zaufać im. Wcale nie są takie głupiutkie, jak nam się wydaje ;)


Love    

Ev.    

4 komentarze:

och-wychowanie pisze...

Super, że organizuje się zajęcia dla maluszków, dostosowane specjalnie dla nich. Im młodsze, tym bardziej chłonne. Jeśli jesteś Ewelino zainteresowana nauką czytania swojego synka przeczytaj proszę post http://och-wychowanie.blog.pl/2016/12/16/dlaczego-warto-uczyc-male-dziecko-czytania/ Pozdrawiam serdecznie :)

Ostra.Ostrowska pisze...

Bardzo celne spostrzeżenia :)

Sanďa pisze...

A ja się nie zgodzę.
Jest ogromna różnica pomiędzy dziećmi wychowanymi w domu a uczęszczających do żłobków czy przedszkoli. Dzieci, które siedzą z rodzicami więcej umieją i są lepiej rozwinięte :).
Po za tym dla dzieci przedszkolnych najważniejszy jest rozwój fizyczny dzieci - nie umysłowy na jaki nastawiony jest program. O tym pięknie mówi Stainer w swojej pedagogice.
Po za tym (i tu niestety nie spisałam sobie źródła) były prowadzone badania wśród grupy żłobkowej. Okazuje się, że mimo miłych pań i fajnej zabawy dzieci czują wysoki stres spowodowany rozłąką z rodzicem. A krytyczny moment osiąga on po upływie około 8 godzin a niestety nasza praca z reguły trwa 8 plus dojazd z i do żłobka.
Polecam pozycję "Lepiej później niż wcześniej". Mówi realnie o edukacji domowej.

I piszę to jako nauczyciel, osoba, która prowadzi zajęcia w swoim mieście, właśnie taki na które chodzisz i człowiek, który wiele godzin spędził w przedszkolu już jako dorosły. Nie mam nic do zajęć grupowych z rodzicami ani do przedszkoli, gdy rodzice są w trudnej sytuacji finansowej.

Myślę, że to ogromne szczęście, że nie dostaliście się do żłobka :).

Pozdrawiamy z niezwyklapodroz.pl

Far Minka pisze...

Fajnie, że trafiliście na takie zajęcia. To na pewno więcej niż człowiek jest w stanie sam zaoferować dziecku w domu, a ponieważ chodzicie razem, to odpada stres związany z rozłąką :)

Prześlij komentarz