czwartek, 16 marca 2017

To w co ja mam się ubrać?

photo: Piotr Szewc

Po domu, do szkoły, do pracy, na imprezę...

To jak się ubieramy w znacznym stopniu uzależnione jest od miejsca, w którym spędzimy ten dzień.

Czasem odgrzebuję jakieś starocie z mojej szafy, zakładam je i niby jest ok.
Ale coś sprawia, że nie czuję się dobrze.
Czasem zależy to od koloru, a czasem od fasonu.


Tak więc odkopałam wczoraj stare legginsy, które kiedyś uwielbiałam. Nadają się raczej tylko zimą, ponieważ są dość grube. Kupiłam je prawie cztery lata temu. I przez pierwszy rok były moimi ulubionymi.
Wczoraj sprawiły, że czułam się, brzydko, nieczysto i ogólnie beznadziejnie.
Wydaje mi się, że było to spowodowane zarówno kolorem, jak i tym, że nie są już pierwszej świeżości. Oczywiście mowa tu o terminie użytkowania od momentu kupna, a nie od ostatniego prania.
Tak z ciekawości wpisałam w wyszukiwarkę czy jak się ubieramy to ma jakieś znaczenie dla naszego samopoczucia. I wiecie co? Zdziwiłam się, bo większość artykułów, jakie mi wsykoczyły mówiły o tym, że „jak się ładnie ubiorę, to czuję się głupio”.


Ja w wieku 18-20 lat ubierałam się bardzo poważnie. Poważniej, niż teraz.
Teraz zależy od mojego nastroju.
Coraz częściej wybieran opcję NA LUZIE.
Po pierwsze dlatego, że nie chce mi się zastanawiać co mam dziś włożyć, a
po drugie myślę sobie, ze mam taki dzień, więc tak się ubiorę.
Coraz rzadziej elegancko.
Aaaaale zakupiłam ostatnio koszulę, więc nie jest źle.
Też system dnia i lawirowanie między domem z dzieckiem, a pracą nie zachęca do strojenia się.
Ale taki w miarę elegancki luz odpowiada mi najbardziej.
W końcu znalazłam odpowiedni styl.
Nie jest to super elegancja ze szpilkami, marynarką i koszulą, ani też luźna koszulka ze zwisającymi spodniami i butami sportowymi.
Wypośrodkowałam i wszystko wygląda lepiej.



Przede wszystkim:
  1. Trzeba czuć się dobrze w tym co się nosi.
  2. Pamiętaj, że wygodnie to nie zawsze ładnie. Dopasuj strój tak, żeby był schludny.
  3. Co się sprawdza jak nie masz co na siebie włożyć? Proste rozwiązania! Tak jak dzisiaj moje przetarte jeansy z koszulą w kratę i butami sportowymi.
  4. Mieszaj – mam z tym niestety problem. Jak już kupię jakiś zestaw to ciężko mi dół połączyć z inną góra. A nigdy nie chce mi się stać i zastanawiać co do czego...
  5. Nie bój się zakupów. Kiedyś uwielbiałam i mogłam godzinami chodzić po centrach handlowych i wydawać nie małe pieniądze. Wyrosłam z tego. Zdarza mi się czasem kupić coś w Lidlu - oczywiście przy okazji zakupów spożywczych. Ale wybieram tylko wyjątkowe okazje, a takie się nie często zdarzają.
  6. Staraj się tworzyć zestawy kiedy masz lepszy dzień. W te gorsze nasz obraz niestety jest zaburzony i raczej nic dobrego z tego nie wyjdzie.


W przypadku włosów mam podobny problem jak z ciuchami.
Od kilku miesięcy chodzę i marudzę, że przeszkadza mi długość moich włosów.
Jak lubię chodzić w rozpuszczonych włosach, bo się lepiej czuje, tak niestey od dłuższego czasu rozpuszczone włosu u mnie to rzedkość.
Ale w końcu udało mi się znaleźć wolny termin, w którym mogę w końcu coś z tym zrobić. Ufff... Może przestaną mnie w końcu denerwować i będę się w nich dobrze czuła.



Moje motto na najbliższe dni?
CZUĆ SIĘ SCHLUDNIE

Zdjęcie z początku trochę przekorne, ale w tym zestawie czułam się nawet nieźle.
A co ważne! Zrobił je świetny fotograf, który w tamtym czasie był mi jeszcze nieznany.
Jest to przyjaciel mojego męża.
Dzięki Piotr!





Ev.        

5 komentarzy:

marcelbed pisze...

Super post :)
Najwięcej racji jest w tym, że trzeba nosić to, w czym się dobrze człowiek czuje, czuje się sobą :)

https://szufladamarcysi.blogspot.com/

Unknown pisze...

Ja wybieram opcję: całe życie w dresie. Teraz jest tyle cudnych dresowych możliwości, że nic tylko czuć się komfortowo!

Unknown pisze...

to było chyba jak skończyłam 25 lat- zmieniłam całkowicie podejście do zakupów, mody i ubioru. Moja szafa jest teraz lekka jak piórko- mam tylko to, co niezbędne. Nie ukrywam, że inspirowałam się polskimi blogerkami modowymi, m.in. Kasią Tusk, ale nie tylko. Nie lubię ekstrawagancji w ubiorze. Najbardziej szalonym elementem garderoby, jaki ostatnio pojawił się w mojej szafie są ogrodniczki :) niezobowiązująca klasyka i tak, żeby było wygodnie i kłopot ze stwierdzeniem 'nie mam się w co ubrać' znika :)

on my way - ewelina lipińska pisze...

Byle nie powyciągane od noszenia i brudne :D

Unknown pisze...

Obecnie, będąc w ciąży, głównie zwracam uwagę na to żeby dobrze się czuć. Mniej ważne jest dla mnie to czy rzeczy, które mam na sobie są modne. Wszystko to kwestia priorytetów. Jednak tak czy inaczej chyba każda kobieta lubi się podoba i sobie samej i innym. :)

Prześlij komentarz