photo: Piotr Szewc
Po
domu, do szkoły, do pracy, na imprezę...
To
jak się ubieramy w znacznym stopniu uzależnione jest od miejsca, w
którym spędzimy ten dzień.
Czasem
odgrzebuję jakieś starocie z mojej szafy, zakładam je i niby jest
ok.
Ale
coś sprawia, że nie czuję się dobrze.
Czasem
zależy to od koloru, a czasem od fasonu.
Tak
więc odkopałam wczoraj stare legginsy, które kiedyś uwielbiałam.
Nadają się raczej tylko zimą, ponieważ są dość grube. Kupiłam
je prawie cztery lata temu. I przez pierwszy rok były moimi
ulubionymi.
Wczoraj
sprawiły, że czułam się, brzydko, nieczysto i ogólnie
beznadziejnie.
Wydaje
mi się, że było to spowodowane zarówno kolorem, jak i tym, że
nie są już pierwszej świeżości. Oczywiście mowa tu o terminie
użytkowania od momentu kupna, a nie od ostatniego prania.
Tak
z ciekawości wpisałam w wyszukiwarkę czy jak się ubieramy to ma
jakieś znaczenie dla naszego samopoczucia. I wiecie co? Zdziwiłam
się, bo większość artykułów, jakie mi wsykoczyły mówiły o
tym, że „jak się ładnie ubiorę, to czuję się głupio”.
Ja
w wieku 18-20 lat ubierałam się bardzo poważnie. Poważniej, niż
teraz.
Teraz
zależy od mojego nastroju.
Coraz
częściej wybieran opcję NA LUZIE.
Po
pierwsze dlatego, że nie chce mi się zastanawiać co mam dziś
włożyć, a
po
drugie myślę sobie, ze mam taki dzień, więc tak się ubiorę.
Coraz
rzadziej elegancko.
Aaaaale
zakupiłam ostatnio koszulę, więc nie jest źle.
Też
system dnia i lawirowanie między domem z dzieckiem, a pracą nie
zachęca do strojenia się.
Ale
taki w miarę elegancki luz odpowiada mi najbardziej.
W
końcu znalazłam odpowiedni styl.
Nie
jest to super elegancja ze szpilkami, marynarką i koszulą, ani też
luźna koszulka ze zwisającymi spodniami i butami sportowymi.
Wypośrodkowałam
i wszystko wygląda lepiej.
Przede
wszystkim:
- Trzeba czuć się dobrze w tym co się nosi.
- Pamiętaj, że wygodnie to nie zawsze ładnie. Dopasuj strój tak, żeby był schludny.
- Co się sprawdza jak nie masz co na siebie włożyć? Proste rozwiązania! Tak jak dzisiaj moje przetarte jeansy z koszulą w kratę i butami sportowymi.
- Mieszaj – mam z tym niestety problem. Jak już kupię jakiś zestaw to ciężko mi dół połączyć z inną góra. A nigdy nie chce mi się stać i zastanawiać co do czego...
- Nie bój się zakupów. Kiedyś uwielbiałam i mogłam godzinami chodzić po centrach handlowych i wydawać nie małe pieniądze. Wyrosłam z tego. Zdarza mi się czasem kupić coś w Lidlu - oczywiście przy okazji zakupów spożywczych. Ale wybieram tylko wyjątkowe okazje, a takie się nie często zdarzają.
- Staraj się tworzyć zestawy kiedy masz lepszy dzień. W te gorsze nasz obraz niestety jest zaburzony i raczej nic dobrego z tego nie wyjdzie.
W
przypadku włosów mam podobny problem jak z ciuchami.
Od
kilku miesięcy chodzę i marudzę, że przeszkadza mi długość
moich włosów.
Jak
lubię chodzić w rozpuszczonych włosach, bo się lepiej czuje, tak
niestey od dłuższego czasu rozpuszczone włosu u mnie to rzedkość.
Ale
w końcu udało mi się znaleźć wolny termin, w którym mogę w
końcu coś z tym zrobić. Ufff... Może przestaną mnie w końcu
denerwować i będę się w nich dobrze czuła.
Moje
motto na najbliższe dni?
CZUĆ
SIĘ SCHLUDNIE
Zdjęcie
z początku trochę przekorne, ale w tym zestawie czułam się nawet
nieźle.
A
co ważne! Zrobił je świetny fotograf, który w tamtym czasie był
mi jeszcze nieznany.
Jest
to przyjaciel mojego męża.
Dzięki Piotr!
Ev.